lista artukułów

Kiedyś w magicznej dolinie...

Opublikowano 2023-03-09 23:50:21 przez Waksman
Czas czytania: 2 min. 44 sec.

...życie toczył czarodziej o imieniu Wołchw. Nie chlubił się swoim tajemniczym rzemiosłem z kimkolwiek, wszakże było ono powszechnie zakazane i karane śmiercią. Mieszkał w chacie nieopodal wioski. Była ona cała skąpana w gęstej mgle tak, jakby coś nie chciało aby inni dowiedzieli się, co czyni za nią ten jegomość.


Pewnego deszczowego dnia mgła opadła ujawniając w pełnej okazałości przybytek maga. Widać było przeróżne księgi i inne graty świadczące o tym czym zajmował się na co dzień. Garnuszki, kociołki, dziwne szaty, szafki z ampułkami wypełnionymi płynami, to tylko ćwiartka z rzeczy, którymi było otoczone jego miejsce zamieszkania. Wszystko składowane było na zewnątrz ze względu na to, że chatka była bardzo mała i zabrakło w niej miejsca. Gdy słońce wstało zza gór obok chaty, po nocnym polowaniu, do wioski wracali kłusownicy. Pierwszy raz widzieli jak naprawdę wygląda chata legendarnego Wołchwa i co ją otacza. Zrzuciwszy mięsa i skóry podniósłszy raban wdarli się do chaty i zbudzili maga. Ten nie wiedząc co się dzieje zakrzyknął do nich - "Co się dzieje?! Co czynicie?!" - ci złapawszy go odkrzyknęli - "Jesteś czarnoksiężnikiem! Na stos! Na stos!" - wtem wywlekli go z domu i związawszy mu ręce zaciągnęli go do wioski.


We wiosce od samego rana panowało wielkie poruszenie, wszakże przed starszyzną postawiono tajemnego jegomościa zza wioski o którym nic nie wiedziano. Kobiety chowały dzieci w domach, mężczyźni zaś ze starszyzną zebrali się w Wielkiej Sali Zgromadzenia, aby rozsądzić nad losem Wołchwa. Chłopi zarzucali mu sprowadzanie na wioskę wszelkich niepowodzeń i nieszczęść, właśnie ze względu na to, że zajmował się magią. Czarnoksiężnik próbował się bronić, leć zagłuszany był to przez mieszkańców, to przez starszyznę. Na nic zdały się jego błagania i próby zabrania głosu. Starszyzna wtrąciła go do lochów na czas nieokreślony. Później zapadł wyrok - miał zostać spalony na stosie.


Aby udowodnić swoje racje Starszyzna wysłała swoich posłańców do chaty Wołchwa, aby ci zebrali jak najwięcej dowodów na zajmowanie się zakazanymi rzeczami. Zabrali więc wszelakiej maści księgi magiczne, składniki do mikstur, kociołki, same mikstury oraz wiele innych rzeczy. Na końcu podpalili chatę, którą ogień pochłonął w dokładnie sześćdziesiąt sekund.


Kilka dni później wioska przygotowywała się do świętowania Dnia Założenia Osady. Przygotowano wystrój, świąteczne dania, a także, co miało być kulminacją obchodów, stos na którym miał zostać spalony Wołchw. Aż do momentu jego śmierci siedział cały czas w swojej celi, gdy nagle nawiedzili go strażnicy. Otworzyli oni kraty i zaciągnęli maga na stos. Wtem przed stosem stanął najstarszy we wiosce.


- "Dzisiaj dzień radosny. Miłujcie się bracia i siostry albowiem wraz z tym dniem przestanie nas prześladować pech i zło diabelskie, które Weles zesłał na nas." - wskazawszy na Wołchwa kontynuował - "Ten człowiek stał za wszystkim złym co przydarzyło się naszej wiosce. Zeszłoroczna susza to jego, i tylko jego wina! Wielki głód, który był jej następstwem, to też jego wina! Oddajemy ci go więc Wolosie w ofierze!" - dobywszy zapalonej pochodni podpalił podstawę stosu, który momentalnie zajął się ogniem. Wołchw usadowiony na szczycie spojrzał w niebo, i uwolniwszy się z więzów wstał, dobył swojej różdżki, wycelował ją w niebo, i krzyknął - "Auferio longis!". Nagle z nieba spadł grom, który uderzył w maga. Głośny huk powalił wszystkich na ziemię ogłuszając ich. Po chwili wstali i spojrzawszy na stos nie ujrzeli nikogo.


Powyższy fragmet "Magnus Liber" został przetłumaczony z pomocą Instytutu Języka Muratyckiego

Komentarze
avatar

Vladimir Agucko @FN70854 • 2023-03-10 00:58:11

Fenomenalne. Ciekawe kto był inspiracją. :P :P

link

avatar

Waksman @Waksman • 2023-03-10 00:59:15

Oczywiście, że nikt :P

link

avatar

Femme Mystere @FN57823 • 2023-03-10 08:48:35

Wioskowi nie należeli do najbystrzejszych. A Mag tylko sobie pokpił z nich. Fajne, czekam na kontynuację!

link